czwartek, 13 lutego 2014

Od Leny do Camille

Od Leny C.D Camille


 Tysiące myśli na sekundę, katastrofa, mętlik w głowie i mogłabym tak jeszcze długo wymieniać jak się teraz czuję, ale to nie pomaga Camill. Chociaż jestem wilkołakiem nie potrafię zachować spokoju w takiej sytuacji. Co mam teraz zrobić? Camilla leży na ziemi, nic nie pamiętam, jednym słowem "dzika panika''.
  Wreszcie przyszło mi coś do głowy. Zbadałam jej puls - był wyczuwalny, uf - odetchnęłam z ulgą i otarłam czoło ręką. Co teraz? Co dalej? Zastanawiałam sie gorączkowo. Wtedy o czymś sobie przypomniałam i pobiegłam na górę do apteczki. Wróciłam z olejkiem z bławatków - dała mi go ciocia, był niezastąpiony - nalałam go na chusteczkę i położyłam ja obok jej nosa. Potem nalałam wody do szklanki i usiadłam kolo niej na podłodze. Po kilku minutach Cami zaczęła się budzić i otworzyła oczy.
- Ale mi stracha napędziłaś.
- Co sie stało? Umarłam?
- Oh nie. Nie pozwoliłabym ci na to. Tylko zasłabłaś. Pamiętasz to - zapytałam pokazując jej bąble na ręce.
- Ajć.. - jęknęła kiedy dotknęła jednego z nich - piecze. Coś sobie przypominam... ach wiem film mi się urwał po zjedzeniu Oreo.
- Masz może uczulenie na wanilię?
- Tak mam. Pamiętam kiedy się dowiedziałam miałam jeść ciasto waniliowe.
- To Oreo było waniliowe.
Camilla zaniemówiła i widocznie zaschło jej w gardle.
- Proszę napij się - powiedziałam jej podając szklankę z wodą. Tak film ci się urwał bo zasłabłaś, ale udało mi się opanować sytuacje.
- Dziękuje ci bardzo - powiedziała i przytuliła się do mnie, a ja odwzajemniłam jej uścisk. Potem podałam jej rękę i pomogłam wstać.
- Musisz to czymś posmarować - powiedziałam wskazując na bąble na jej dłoni, miała je wszędzie - nawet mam coś na taką wysypkę. Zaraz przyniosę.
  Poszłam do szafki w salonie i wyciagłam z niej tubkę z maścią, kiedy wróciłam do kuchni podałam ją Camilli.
- Musisz sobie nią nasmarować te bąble, wiem co mówię na pewno ci pomoże. Tam jest łazienka - powiedziałam wskazując jej kierunek, w którym ma pójść.
Nie było jej kilka chwil, więc zrobiłam nam kanapki i miałam nastawić herbatę, ale z łazienki zawołała Camilla.
- Możesz mi pomóc? Sama sobie nie dam rady.
- Jasne już idę.
Kiedy weszłam do łazienki Camilla posmarowała już sobie wysypkę na nogach i rękach, ale na plecach jeszcze nie.
- Daj zaraz posmaruję ci plecy. Kiedy skończyłam pomogłam sie jej ubrać poszłyśmy do pokoju, a ja schowałam maść. Usiadłyśmy przy stole w kuchni i zaczęłyśmy jeść kanapki.
- Skąd masz taką dobra maść?
- Moja ciocia mi ją zrobiła. Jest zielarką
- Ładny masz dom.
- Dziękuję mieszkałam tu z rodzicami. Może kiedyś ci opowiem.
- Rozumiem - odparła i zajeła się jedzeniem kolejnej kanapki.
Ale pyszne te kanapki - odparła po chwili, wtedy przypomniałam sobie o herbacie,
- Zrobię jeszcze herbatę. Jaką chcesz? Mam smakowe i zieloną z ananasem.
<Camilla jaka chcesz cherbatę? :P>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz