piątek, 28 lutego 2014

Od Kathariny C.D Lena


 
Zamyśliłam się z niepokojem patrząc na Ann.
~ Kiedy ona mogła go zobaczyć? Przecież nie puszczałam jej samej do lasu
Przygryzłam wargę i podeszłam do małej siadając obok niej
- A kiedy to dokładnie było? - spytałam odgarniając jej z twarzy długie ciemne włosy
- Kilka dni przed naszą przeprowadzką - odparła podnosząc nam nie wzrok z uśmiechem.
Pokiwałam głową i spojrzałam na rysunek Ann.
- Czy teraz rysujesz wilka, którego widziałaś? - spytałam z niepokojem zauważając podobieństwo w ubarwieniu sierści wilka z obrazka i mojego dawnego..."znajomego"
- Tak, a o co chodzi? - spojrzała na mnie z błyskiem w oku
Bystra z niej dziewczynka...
- Nic - odpowiedziałam z uśmiechem i pocałowałam ją w czoło - Może pójdziemy razem na spacer?
Mała przytuliła mnie i szybko sprzątnęła kredki by zanieść je na górę.
- Rozumiem, że z jej strony to była to odpowiedź twierdząca - Lena spojrzała na mnie pytająco, a ja kiwnęłam głową
- Tak... - padłam na kanapę czekając, aż zejdzie Ann
~ Jeśli spotkała ta osobę, którą zdaje mi się, że spotkała to muszę jej lepiej pilnować
<Lena?> 
 

czwartek, 20 lutego 2014

Od Leny C.D Kathariny

Od Leny do Kathariny


 Byłam pełna podziwu dla Kath, adoptowała dziecko i je wychowuje. Nie wiem czy mnie było by stać na coś takiego. A jej poświęcenie, i to, że opiekuje się małą jak własna córką i to bezinteresownie. 
- Jejku - mruknęłam tylko - naprawdę jesteś niesamowita. Jeszcze nigdy nie spotkałam osoby w twoim wieku, która opiekowała by się dzieckiem. Ale małe też jest niesamowita.
Poszłam do dziewczynki i zagadałam do niej.
- Co za piękny rysunek. Czy to pies?
- Nie - zaprzeczyła mała śmiejąc się - To wilk - powiedziała poprawiając mnie.
- Widziałaś kiedyś wilka?
- Tak.
- A gdzie - zapytałyśmy obie z Kath pełne ciekawości.
- Chodził smutny po lesie tam gdzie mieszkałyśmy, a kiedy mnie zobaczył ucieszył się i pobiegł do lasu. Nigdy więcej go nie widziałam.
Byłam zaskoczona odpowiedzią dziewczynki, ale Kath chyba jeszcze bardziej. Chyba nie spodziewała się takiej wiadomości.

<Katharina?>

piątek, 14 lutego 2014

Od Kathariny C.D Lena


Od Kathariny c.d Lena



Prychnęłam cicho i położyłam rękę na plecach Ann lekko popychając ją w głąb domu. Mała podbiegła do niskiej ławy w salonie przez kanapą i usiadła na puszystym dywanie, na który stała ława.
- Co robisz? - spytałam gestem pokazując Lenie żeby weszła.
- Rysuje, wilka - odparła z uśmiechem skupiona na rysowaniu.
Na chwile znieruchomiałam przygryzłam wargę, jednak po chwili otrząsnęłam się i odwzajemniłam uśmiech.
- W porządku. Zaraz do Ciebie wrócę tylko pogadam z ta panią - poinformowałam ją i widząc jak kiwa głową razem z Leną poszłyśmy do kuchni znajdującej się za ścianą.
- Chcesz coś do picia? - spytałam oparta o blat.
- Nie, ale mam pytanie. Ona nie jest...no wiesz - powiedziała wskazując w stronę salonu.
- Nie wiem. Ma dopiero 7 lat i nie jest moja biologiczną córką. Zabieram ją często na spaceru, opowiadam o zwierzętach i choć mała to uwielbia to nic nie wskazuje na to, że ma w sobie wilka - odowiedziałam wzruszając ramionami choć ta sprawa nie była mi obojętna.
- A więc skoro nie jest twoją córką to skąd się tu wzięła?
- Echhh, długo by opowiadać, ale mogę w sumie Ci powiedzieć. Podczas mojej podróży preferowałam swoja wilczą formę, aż do dnia gdy musiałam schronić się w ludzkiej siedzibie. Był to sierociniec i gdy tylko weszłam zaczęli mnie namawiać na adopcję no i wyszło na to, że się zgodziłam bo byli przerażająco nachalni. Przedstawili mi wszystkie dzieci, ale żadne nie wzbudziło mojego zainteresowania i wtedy właśnie pojawiła się Ann. Miała wtedy 2 latka, ale gdy tylko ją zobaczyłam wydała mi się wyjątkowa. No i zaadoptowałam ją, ale przed tym musiałam się trochę ogarnąć jeśli chodzi o dom i tak dalej bo inaczej nie pozwolili by mi jej zabrać. Strasznie szybko leci ten czas, bo niby to 5 lat, a ja czuje się jakby to było wczoraj - powiedziałam kończąc opowiadać.
<Lena?>

Od Margaret C.D Camille

Od Margaret cd Camille


Nie znałam za bardzo tej okolicy, ale nudno było tak samej siedzieć w domu i patrzeć na pływające w akwarium ryby. Postanowiłam kogoś poznać, widziałam dziewczynę, która mieszka kilka domów dalej. Wydawała się sympatyczna, więc postanowiłam ją odwiedzić.
Zapukałam do jej drzwi, ale nic nie odpowiedziała:
- Mogę wejść? - Spytałam.
- Yhym.
Weszłam, i zobaczyłam jej błysk w oczach, oraz kamienny wyraz twarzy.
- Jestem Margaret.
- Camille.
- Nie znam za dobrze tutejszych miejsc i wilko, to znaczy ludzi. - Powiedziałam i zrobiło mi się głupio.
- Co chciałaś powiedzieć? - Zapytała - Wilkołaków?
- T-tak - Powiedziałam i trochę się wycofałam.
Spojrzałam na Camille a ona na mnie.
Zapadła cisza.
<Camille?>

Od Margaret C.D Kathariny

Od Margaret cd Kathariny


- Ja już pójdę. Mam kilka spraw do załatwienia. - Powiedziałam, choć na prawdę nie chciałam, żeby wynikła z tego kłótnia. Odeszłam kilka metrów dalej. Spojrzałam za siebie. Wydawało mi się że odeszła, ale gdy tylko zamierzałam iść przed siebie, widziałam tylko jej dociekliwy pysk.
~Ona zaczyna mnie już wnerwiać~ - Pomyślałam po czym się odezwałam:
- Czego ty właściwie ode mnie chcesz?!
<Katharina?>

czwartek, 13 lutego 2014

Mamy pierwszy baner!

Dziękuję ci Aureola za banera i oczywiście dostajesz pochwałę.


P.S Pamiętaj o opowiadaniech czekających na ciebie. 
Jeszcze raz dziękuje w imieniu całego W.O.W :*

Nowa członkini! Rose Black

Across the water by CarolinLauer


Kolejna dziewczyna w naszej sforze! 
Pochodzi z USA i ma zaniteresowania jakich nie ma jeszcze nikt w W.O.W może kogos przekona do swojego hobby i nie będzie jedyną.
Więcej o Rose tutaj!






Od Leny do Camille

Od Leny C.D Camille


 Tysiące myśli na sekundę, katastrofa, mętlik w głowie i mogłabym tak jeszcze długo wymieniać jak się teraz czuję, ale to nie pomaga Camill. Chociaż jestem wilkołakiem nie potrafię zachować spokoju w takiej sytuacji. Co mam teraz zrobić? Camilla leży na ziemi, nic nie pamiętam, jednym słowem "dzika panika''.
  Wreszcie przyszło mi coś do głowy. Zbadałam jej puls - był wyczuwalny, uf - odetchnęłam z ulgą i otarłam czoło ręką. Co teraz? Co dalej? Zastanawiałam sie gorączkowo. Wtedy o czymś sobie przypomniałam i pobiegłam na górę do apteczki. Wróciłam z olejkiem z bławatków - dała mi go ciocia, był niezastąpiony - nalałam go na chusteczkę i położyłam ja obok jej nosa. Potem nalałam wody do szklanki i usiadłam kolo niej na podłodze. Po kilku minutach Cami zaczęła się budzić i otworzyła oczy.
- Ale mi stracha napędziłaś.
- Co sie stało? Umarłam?
- Oh nie. Nie pozwoliłabym ci na to. Tylko zasłabłaś. Pamiętasz to - zapytałam pokazując jej bąble na ręce.
- Ajć.. - jęknęła kiedy dotknęła jednego z nich - piecze. Coś sobie przypominam... ach wiem film mi się urwał po zjedzeniu Oreo.
- Masz może uczulenie na wanilię?
- Tak mam. Pamiętam kiedy się dowiedziałam miałam jeść ciasto waniliowe.
- To Oreo było waniliowe.
Camilla zaniemówiła i widocznie zaschło jej w gardle.
- Proszę napij się - powiedziałam jej podając szklankę z wodą. Tak film ci się urwał bo zasłabłaś, ale udało mi się opanować sytuacje.
- Dziękuje ci bardzo - powiedziała i przytuliła się do mnie, a ja odwzajemniłam jej uścisk. Potem podałam jej rękę i pomogłam wstać.
- Musisz to czymś posmarować - powiedziałam wskazując na bąble na jej dłoni, miała je wszędzie - nawet mam coś na taką wysypkę. Zaraz przyniosę.
  Poszłam do szafki w salonie i wyciagłam z niej tubkę z maścią, kiedy wróciłam do kuchni podałam ją Camilli.
- Musisz sobie nią nasmarować te bąble, wiem co mówię na pewno ci pomoże. Tam jest łazienka - powiedziałam wskazując jej kierunek, w którym ma pójść.
Nie było jej kilka chwil, więc zrobiłam nam kanapki i miałam nastawić herbatę, ale z łazienki zawołała Camilla.
- Możesz mi pomóc? Sama sobie nie dam rady.
- Jasne już idę.
Kiedy weszłam do łazienki Camilla posmarowała już sobie wysypkę na nogach i rękach, ale na plecach jeszcze nie.
- Daj zaraz posmaruję ci plecy. Kiedy skończyłam pomogłam sie jej ubrać poszłyśmy do pokoju, a ja schowałam maść. Usiadłyśmy przy stole w kuchni i zaczęłyśmy jeść kanapki.
- Skąd masz taką dobra maść?
- Moja ciocia mi ją zrobiła. Jest zielarką
- Ładny masz dom.
- Dziękuję mieszkałam tu z rodzicami. Może kiedyś ci opowiem.
- Rozumiem - odparła i zajeła się jedzeniem kolejnej kanapki.
Ale pyszne te kanapki - odparła po chwili, wtedy przypomniałam sobie o herbacie,
- Zrobię jeszcze herbatę. Jaką chcesz? Mam smakowe i zieloną z ananasem.
<Camilla jaka chcesz cherbatę? :P>


Od Leny do Jonathan'a

Od Leny do Jonathan'a


 Było mi potwornie źle z ta myślą, że przeze mnie on teraz cierpi, czułam się winna. Nie mogę mu dać odejść. Ale głupio wyszło, szkoda gadać, trzeba działać. 
- Ale ja nie chce żebyś nam dawał spokój. 
- To wasze tereny nie mogę tu zostać. Co prawda ty powiedziałaś, że mnie nie zjesz, ale nie mogę tego powiedzieć o twoich koleżankach.
- Przepraszam, że tak wyszło.  Słuchaj ja nie jestem zwykłą dziewczyną ze stada wilkołaków, jestem Alfą.
- To dlatego one tak szybko odskoczyły ode mnie kiedy powiedziałaś dosyć. Mogłem się domyślić.
- Tak to prawda posłuchały mnie bo musiały. Mam do ciebie jedno pytanie. Może zostaniesz już na naszych terenach i dołączysz do mojej sfory - zapytałam i zmieniłam się w człowieka.
- Nie chcę igrać ze śmiercią, chyba nie mam innego wyjścia.
- No nie masz innego wyjścia. Od kiedy jesteś wilkołakiem?
- Mniej więcej od tygodnia.
- Oh.. to bardzo krótko. Pewnie nic nie wiesz o tym stanie, ja sama gdyby nie pomoc moich bliskich nie dała bym sobie rady. Z wilkołactwem jest związane wiele dobrego. Ta twoja złanana noga pewnie już się zrosła, czyli kości będą ci się szybciej zrastać, ale musisz pilnować, żeby się dobrze zrosły bo w przeciwnym razie będzie trzeba je ponownie łamać.
Będziesz mógł się przemieniać, nie tylko podczas pełni, ale i w dzień oraz w każdej innej chwili, to zależy już tylko do ciebie. To wymaga jednak praktyki i ćwiczeń.
- Nie będę już uzależniony od fazy księżyca?
- Tak dokładnie. Będziesz silniejszy, zwinniejszy i będziesz niał lepszy węch i słuch i to nie tylko jako wilk, ale także jako i człowiek.
 Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno, a reszta wilków rozeszła się do swoich domów.
- Musimy już wracać, nie chcę, żeby nasi wrogowie nas zaatakowali. Teraz skoro jesteś już w naszej sforze będziemy słyszeć twoje myśli jako wilka. Możesz się z nami porozumiewać bez słowa.
 W drodze do domu opowiadałam mu o wilkołactwie, okazało się, że jesteśmy dość daleko od miasta.
< John? co dalej?>





Od Jonathan'a do Leny

Od Jonathan'a do Leny


Szedłem ciemną ulicą w stronę baru. Dziś źle się czułem. Kilka godzin temu dopiero przyjechałem. Wszedłem do budynku. Już na zewnątrz śmierdziało alkoholem i dymem papierosowym. Jeszcze tydzień temu bym kompletnie tego nie czuł. Byłem zwykłym człowiekiem żyjącym sobie w spokoju w rodzinnym mieście. Nagle pojawiła się pełnia i stałem się tym czym teraz jestem - wilkiem. Czy chciałem tego? Nie, nigdy o tym nie myślałem. Na początku byłem przerażony. Po pięciu minutach wróciłem do siebie. Od tamtego czasu nadal jestem człowiekiem. Dziś jest pełnia. Pojawi się za kilka minut. Usiadłem przy barze i zamówiłem whisky. Jednak po pierwszym łyku coś mi nie pasowało. Już mi nie smakowało, było wstrętne. Zerwałem się ze stołka i wyszedłem w milczeniu. Niedaleko na obrzeżach miasta rozciągał się las. Postanowiłem się przejść. Nie miałem nic innego do roboty. W starym życiu zostałbym w klubie i upił się do nie przytomności a obudził następnego ranka z kacem. Skoro nic mi nie zostało ze swojego życia postanowiłem żyć od nowa. 
Przeszedłem kilka metrów wgłąb lasu. Panowała cisza. Tylko ptaki od czasu do czasu hałasowały. Pod jedną z jaskiń znalazłem powaloną kłodę. Usiadłem na niej i czekałem. Po kwadransie wyjrzał jasny księżyc. To już teraz - pomyślałem i poderwałem się z kamienia. Jasny blask księżyca opadł mi na twarz. Nic się nie działo. Po kilku sekundach poczułem pieczenie oraz okropny ból. Porównaniem go byłoby złamanie kości. Raz miałem połamaną kość w dziewięciu miejscach, ale to było bardziej straszniejsze i bolesne. Upadłem teraz na ziemię. Grunt był mokry i błotnisty. Zapewne padał niedawno deszcz. Gdy po kilku minutach się podniosłem dostrzegłem łapy zamiast rąk i puszysty ogon. Obejrzałem się wkoło. Nikogo nie było. Przeszedłem kilka metrów niezdarnie się chwiejąc. Gdy już opanowałem kontrole nad sobą zacząłem biec. Zatrzymałem się nad stromą karpą. Nie zdążyłem wyhamować i pośliznąłem się na błocie spadając w dół. Podniosłem się i spojrzałem na łapę. Zahaczyłem nią o ostry kamień przecinając skórę. Zaczęło padać. Ruszyłem powoli przed siebie. Nie wiedziałem gdzie się teraz znajduję. W środku lasu zupełnie sam i do tego nie jestem sobą.       Usłyszałem wycie wilków. Nagle pojawiła się lśniąca para oczu obserwując mnie. Nim zdążyłem podejść i się przyjrzeć zwierzę wyskoczyło zza krzaków i rzuciło się na mnie przygniatając do ziemi. Było ciężkie. Okazało się że to wilk. Był cały oblepiony krwią. Zastanawiałem co mu się stało. Spojrzał na mnie wystraszony i odbił się ode mnie uciekając w mrok. Przestraszył się? Mnie? Podniosłem się i z odrazą zauważyłem że jestem cały w błocie. Usłyszałem jakiś szelest. Kto tu mógł być o tej porze ? Na pewno nie człowiek - pomyślałem. Chciałem zawrócić ale poczułem czyjś oddech za plecami. Odwróciłem się i zauważyłem trzy wilki stojące za mną.
- Czego tutaj chcesz? - warkną jeden z nich stojący na początku.
- Niczego - burknąłem stając twarzą do wilka - A ty ?
- To nasze tereny - powiedziała ostro.
- Przecież ich ci nie zabieram - po chwili sobie coś przypomniałem.
Wcale nie chodzi im o to że coś kradnę a o to że stoję na ich ziemi.
- Właśnie szukałem domu i postanowiłem sobie zawłaszczyć ten kawałek ziemi - powiedziałem z chytrym uśmiechem - Oddasz mi go?
- W życiu - powiedziała i zawyła głośno.
Na jej wycie opowiedziały kolejne inne.
- Niech zgadnę rodzinka? - zapytałem głupkowato - Jak chcesz odzyskać sobie tą ziemię to podejdź bliżej - szepnąłem.
Wilczyca się w ogóle nie ruszyła. Za to podszedł drugi wilk. Spojrzała się na mnie i chyba zaśmiał się
- Coś ci się nie podoba? - powiedziałem.
- Radziłabym ci stąd uciekać - powiedziała.
- Niby czemu?
- Bo możesz nie wyjść z tego cało - szepnęła i podeszła o kilka kroków bliżej.
- A myślałem że zamiana w wilka to była tragedia.. - westchnąłem - Teraz sobie uświadomiłem że rozmawiam z wilkami.
- No i ? - spytała zdezorientowana.
- Nic - powiedziałem bawiąc się błotem - I wy tu mieszkacie? - zapytałem.
- Nie - powiedziała.
- Ach rozumiem - zaśmiałem się - Pewnie ta jaskinia to twój dom - wskazałem kierunek z którego przybiegłem.
Nabrałem błoto na łapę i rzuciłem nim w wilka stojącego najbliżej. Spojrzałem za siebie i ujrzałem wilka który na mnie teraz naskoczył. Padłem na ziemię przy okazji łamiąc rękę a raczej łapę.
- Co ty?! - warknąłem próbując się wyrwać.
- Z niewłaściwymi osobami zadarłeś - ostrzegł.
- Puszczaj - warknąłem zwalając go z siebie i wgryzając w kark.
Po chwili wszystkie wilki się na mnie rzuciły szarpiąc i gryząc.
- Dość - usłyszałem głos a wilki od razu odeszły.
Zerwałem się na równe nogi i pobiegłem z dala od nich. Usiałem kilkadziesiąt metrów dalej. Spojrzałem na swoją łapę. Strasznie bolała. Jak zmienię się w człowieka to będę musiał wybrać się do lekarza. Nie wiadomo czy te wściekłe psy nie miały wścieklizny - pomyślałem. Położyłem się na zimnej ziemi zamykając oczy. Byłem już zmęczony. Miałem nadzieję że do rana wrócę do siebie o ile nikt mnie nie zabije w ciągu nocy.
- Jak się nazywasz? - usłyszałem głos przed sobą.
Otworzyłem oczy i podniosłem łeb. Przede mną stała wilczyca ta sama co na początku ze mną rozmawiała.
- Nie twoja sprawa, ja się nie będę mieszał do twoich spraw, ty do moich - powiedziałem.
- Nadal tu jesteś - zauważyła.
- Już się wynoszę - powiedziałem chłodno - Skoro to twój teren to idę do niedźwiedzi - zaśmiałem się.
Wstałem i westchnąłem. Ruszyłem powoli gdyż przez złamaną łapę trudno było mi złapać równowagę. Nie było mowy o biegu. Nawet jeśli miał by mnie ktoś gonić to i tak bym nie dał rady się obronić. Zatrzymałem się na stromym urwisku. po raz kolejny tej nocy sturlałem się po skałach. Na dole podniosłem się ciężko i stwierdziłem że rozbolała mnie głowa. Zamknąłem oczy a po chwili ruszyłem dalej.
- Zaczekaj - usłyszałem i zobaczyłem wilka.
Płynnie zeskoczyła z wzgórza i podbiegła do mnie.
- Tu też jest twoja ziemia? - spytałem - Już idę dalej i zaraz zniknę stąd - obiecałem ruszając chwiejnym krokiem.
Zobaczyłem pięć wilków tuż za rzeką. Obejrzałem się za siebie wilczyca szła za mną.
- Tam też twój teren? - zapytałem.
- Nie - powiedziała - Nie idź tam - dodała szybko.
- Dlaczego? - zapytałem i wszedłem do wody.
- To nie jest już moja wataha, to nasi wrogowie - dodała szybko.
- To dobrze, skoro ja jestem waszym wrogiem to będę ich przyjacielem - zauważyłem.
Po chwili poczułem czyjeś kły na karku i poczułem że ktoś ciągnie mnie do tyłu.
- Czemu mi nie pozwolisz przejść? - spytałem.
- Bo oni cię zabiją - zauważyła.
- Nonsens - prychnąłem - To wy chcieliście mnie zabić.
- Wcale nie.
- Tak.
- Nie!
- Tak - upierałem się.
- My się tylko broniliśmy - powiedziała.
- Ach tak - westchnąłem teatralnie - To skoro nie mogę tutaj zostać ani przejść do tamtych przez rzekę to co mam zrobić? - spytałem - Jestem waszą kolacją?
- Co? - zaczęła się śmiać.
- To bo e.. wilki zjadają inne zwierzęta i..
- Nie, założę się że jesteś niesmaczny.
- Dzięki - prychnąłem- Pozwolisz mi tutaj zostać do rana? - spytałem - Rano już sobie pójdę i mnie już nie zobaczycie - obiecałem - Nie będę wam przeszkadzał.
<Lena?>

Pierwszy chłopak! Jonathan Nigtwood



Witam pierwszego chłopaka w naszej sforze!
Życzę ci samych wspaniałych chwil w W.O.W  Czuj się jak w domy, mam nadzieje, że dziewczyny cię nie zamęczą.   Więcej o Jonathan'ie tutaj!

środa, 12 lutego 2014

Od Camille CD Leny

Od  Camille CD Leny  


Bardzo miło mi się z nią rozmawiało. Wszystko przebiegało świetnie. Nie było nic sztucznego, wymuszonego.
Gryzłam właśnie ciastko i popijałam je mlekiem.
- Masz Oreo? - zapytałam z uśmiechem.
- Ore..co? - zdziwiła się Lena.
- Oreo. Jest taka reklama w telewizji... - przeczesywałam swoją pamięć.
- A po co ci one? - zapytała się wilkołaczka.
- Zawsze chciałam je spóbować. - wzruszyłam ramionami.
Zanim się zorientowałam, przedemną było pudełko Oreo. Oblizałam się dyskretnie. Wzięłam jedno do ręki. Przekręciłam i zamoczyłam w mleku. Powoli go z niego wyciągnęłam i zjadłam. Szybko zaczęły pojawiać się bąble na moim ciele. Po chwili cała w nich byłam. Wyglądałam jak jakiś troll.
- O Mój Boże! - przestraszyła się Lena.
Po chwili leżałam na ziemii. Okazało się, że mam uczulenie na Oreo.
< Lena? c:>

Od Leny do Camille

Od Leny do Camille


    Nigdy wcześniej nie widziałam tu wilkołaka. Tak naprawdę to nigdy wcześniej nie widziałam wilkołaka innego niż ja i moja ciocia. Kiedy rodzice jeszcze żyli nie przemieniali się przy mnie, potem nie chciałam ich widzieć, ale to całkiem inna historia. Skoro już tu jest to może będzie pierwsza w W.O.W
- Cześć jestem Lena. Widzę cię tu po raz pierwszy, a znam ten rezerwat jak własną kieszeń.
- Jestem Camille. Miło mi cię poznać. Chodzę tu i tam i szukam swojego miejsca na ziemi - opowiedziała Camille
- Może dołączysz do mojej sfory
- Jasne. Dzięki za propozycje.
- Cieszę się, że się zgodziłaś. Nie jest nas dużo, ale mam nadzieje, że będzie coraz więcej. Mieszkasz w Farens?
- Tak. Na Royal Ridge Hill w domu numer 6.
- O to niedaleko mnie. Zostajesz jeszcze tutaj czy idziesz do domu?
- Postanowiłam, że się przejdę, ale już i  tak nie będę mogła myśleć o niczym innym tylko o tym, że jestem w twojej sforze. Może po drodze do domu opowiesz mi jak tu jest?
- Z chęcią - odpowiedziałam zachwycona. 
  Zmieniłyśmy się z powrotem w ludzi i poszłyśmy w stronę Royal Ridge Hill zajęte rozmową. Po drodze pokazałam Camille kilka miejsc i zaprosiłam ją na ciastko do mnie. Już dawno tak dobrze mi się z nikim nie rozmawiało.
<Camille? dzięki za pomoc, ty już dobrze wiesz w czym :p>


Coś nowego w W.O.W


Get your own Chat Box! Go Large!

Od Camille do Margaret


Od Camille do Margaret


Z westchnieniem opadłam na łóżko po ciężkim dniu. Moja ręka sięgała do plecaka, który był po drugiej stronie łóżka. Trochę bolały łopatki od wyciągania ręki, ale co tam. Nagle, usłyszałam kroki. Szybko schowałam rękę do siebie i usiadłam na łóżku. . Niebieskie oczy zaświeciły lekko. Byłam w pozycji gotowej do przemiany w wilka.
Zgodnie z moimi oczekiwaniami, usłyszałam pukanie do drzwi. Nie opowiedziałam.
- Mogę wejść? - zapytał się głos dziewczyny.
- Yhym. - mruknęłam.
Zmierzyłam dziewczynę wzrokiem od stóp do głów. Miała czarną sukienkę, która dopasowała się do niej idealnie. Miała duże, czerwone usta
i blond włosy uczesane w kitkę.
Jej oczy błysnęły. Wilkołak. Wilkołaczka. . Bez wątpienia. Miała w sobie coś tajemniczego, jednak ogólnie była towarzyska i miła. Przeciętna wilkołaczka. Przybrałam kamienny wyraz twarzy, nie wiedząc czego chce. Z powrotem stałam się w całości człowiekiem.
< Margaret? >

Od Kathariny Cd Margaret

Od Kathariny Cd Margaret



Uśmiechnęłam się i wyszłam nieco z cienia ukazując swój pysk
- Przepraszam skarbie, nie chciałam Cię przestraszyć - powiedziałam drwiąco
- Nie przestraszyłaś mnie po prostu mnie irytujesz - warknęła kładąc uszy po sobie
- Jak mi przykro. Aj co ja mówię, wcale nie jest mi przykro. Uwielbiam irytować ludzi - zaśmiałam się odsłaniając kły
~ Zobaczymy czy mnie zaatakuje, a może się wycofa? To by było cholernie nudne ~ pomyślałam sobie z drwiącym uśmiechem na pysku
<Margaret?>

Od Margaret Do Kathariny

Od Margaret Do Kathariny


Chodziłam po mieście.
Było potwornie nudno, więc postanowiłam pójść do lasu.
Po upewnieniu się że nikt mnie nie widzi, przybrałam wilczą postać.
*Od razu lepiej* - Pomyślałam i poszłam w stronę Alei Kwitnących Wiśni.
Gdy tam doszłam, zobaczyłam drzewa pokryte warstwą puchu.
Wyglądały pięknie. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Przyspieszyłam tempa.
Po pewnym czasie zatrzymałam się żeby zobaczyć czy mój "prześladowca" się odczepił. Wyglądało na to że nie.
Zobaczyłam że biegnie do mnie ciemny punkt.
- Dlaczego mnie śledzisz?! - Krzyknęłam zdesperowana i wyszczerzyłam kły.
Nastąpiła cisza.
<Katharina? >

Od Kathariny Do Leny


Od Kathariny Do Leny


Wprowadziłyśmy się do nowego miejsca, do nowego domu. Właśnie wchodziłyśmy do środka niedawno kupionego domu, a ja zerkając na Ann widziałam jak trzyma swojego pluszowego wilczka. Przygryzłam wargę i weszłam głębiej do domu.
- To może wybierz sobie sypialnie, a ja się rozejrzę - zaproponowałam uśmiechając się do małej
Ann uśmiechnęłam się do mnie i się do mnie przytuliła by po chwili wbiec po schodach na piętro. Westchnęłam cicho i przeszłam do kuchni oglądając wszystko. Ciągle miałam nadzieje, ciągle wierzyłam, że Ann też ma w sobie wilka. Codziennie chodzę z nią do lasu, codziennie opowiadam o leśnych stworzeniach i choć robi to z nie lada radością to i tak nic nie wskazuje na to, że posiada swoja wilczą postać. Ale nawet jeśli to po prostu dalej będę się ukrywać, ale na pewno jej nie opuszczę. Moje rozmyślenia przerwał jak zwykle przyjemny i uspokajający dla mnie głos mojej córki.
- Mamo, wybrałam już - zawołała biorąc mnie za rękę i ciągnąc na górę
- Już idę, idę - zaśmiałam się posłusznie idąc za Ann
Wprowadziła mnie do ślicznego pokoju ze ścianami pokrytymi tapetą w różnego rodzaju runy, wzory tworzące różne zwierzęta lub rośliny. Stała tam też szafa, biurko, a przy nim krzesło na kółkach. Było też jedno osobowe łóżko i duży i puszysty dywan na drewnianej podłodze. Wszystko było utrzymane w ciepłych lecz spokojnych barwach.
- Wiedziałam, że wybierzesz ten - powiedziałam siadając na łóżku i puszczając do małej oczko
- Jak to? Wiedziałaś jakie będą tu pokoje? - spytała kładąc się na łóżku za moi plecami
- Owszem i powiedzmy, że wprowadziłam pewne zmiany w niektórych pokojach - odparłam odwracając się do Ann i całując ja w czoło - Pójdę po nasze rzeczy
Wyszłam z domu i zaparkowałam w garażu. Wyjęłam z bagażnika nasze walizki i torbę gdy usłyszałam szelest w krzakach. Warknęłam, a krzaki znów zaszeleściły i po chwili zobaczyłam uciekającego zająca. Prychnęłam wchodząc do domu przez drzwi łączące garaż z dużym przedpokojem i zaniosłam Ann rzeczy. Rozpakowałam ubrania i moją uwagę przykuło coś za oknem. Świecące wilcze oczy...Szybko poszłam do pokoju mojej córki i zajrzałam do niej
- Zaraz wracam chyba nie zamknęłam samochodu - znalazłam wymówkę i wyszłam.
Poszłam w stronę oczu, które widziałam i od razu gdy zniknęłam w krzakach zmieniłam się w wilka. Poczułam zapach intruza i pobiegłam za nim by po chwili z zaskoczenia skoczyć do gardła jakiejś waderze. Zrobiła szybki unik i ponownie do niej doskakując wbiłam kły w jej kark, ale ona szybko ugryzła mnie w bark
~ Ch*lera!
Odskoczyłam od wilczycy i warknęłam na nią kulejąc nieco na lewą przednią łapę.
- Z jakiej racji mnie atakujesz? To teren watahy - warknęła wzburzona
- Heh, wataha super. Piszę się na to - odparłam ze złośliwym uśmiechem
- Piszesz?
- Tak, chce dołączyć, ale jeśli dołączę to tak dla jasności. Nie zbliżacie się do domu bliżej niż 20 metrów - powiedziałam odsłaniając kły w uśmiechu.
<Lena?>

wtorek, 11 lutego 2014

Pierwsze opowiadanie! Od Camille do Leny

Od Camille do Leny


  No cóż... Kiedy postanowiłam, że będę należeć do watahy, miałam rozterkę i miliony pytań.
A jeśli mnie wygnają? A co, jak będą tam tylko zbuntowane wilkołaki? Odpowiadałam sobie tylko jedną odpowiedzią: '' Co ma być, to będzie''. Westchnęłam cicho. 
  Potrząsnęłam energicznie głową. Trochę dlatego, że śnieg mi się nazbierał na sierści i dlatego, żeby odgonić myśli. Łapy zatapiały się w śniegu z każdym krokiem. Król, czy tam Królowa śniegu musiała akurat teraz przynieść moją znienawidzoną zimę?! Zgrzytnęłam zębami.
  W oddali zauważyłam jakiś dziwny kształt. Zmrużyłam oczy i wykorzystałam swoją wilczą naturę. Wytężyłam ciało w tył, aby po chwili ''wystrzelić'' do przodu. Pędziłam z prędkością 70 km na godzinę. Ostro zahamowałam i odbiłam się od pobliskich drzew jak piłka, aby stracić prędkość. Na moje szczęście nie wylądowałam na, jak to się okazało wilku. Oklapły mi uszy. Mam taki nawyk gdy: albo chcę zaatakować, albo się boje, lub jestem źle zdziwiona.Tym razem byłam nastawiona na atak, ale najpierw chcę się dowiedzieć kto to jest. Wokół zapadła mroczna i niezręczna cisza. 

< Lena? ;D >

poniedziałek, 10 lutego 2014

Nowe członkinie! - Katharina i Ann


Katharina

Ann

Katharina i Ann są rodziną i to nie byle jaką, to matka i jej adoptowana córka, ale cii... Ann nic o tym nie wie. Katharina jak każda matka zrobi wszystko co najlepsze dla swojego dziecka. 
Życzę wam abyście się zadomowiły u nas i przeżyły wiele wspaniałych chwil.
Więcej o nich tutaj.

Nowa członkini! - Camille



To już druga dziewczyna, która dołączyła do W.O.W pochodzi z Polski. Mam nadzieje, że znajdziesz tu szczęście i zostaniesz na bardzo długo! 
Więcej o Camille tu.

Pierwsza Członkini! - Margaret

Margaret Margaret, Margaret J, jamroży


Życzę ci wspaniałych chwil spędzonych w W.O.W i znalezienia swojej prawdziwej miłości! Więcej wiary w siebie!
Więcej o Margaret tutaj.

niedziela, 9 lutego 2014

Już jest!

Pracowałam nad tym blogiem już od jakiegos czasu i postanowiłam doprowadzić wszystkie prace do finału. Udało się! Z dniem 09-02-2014 otwieram nowego bloga. Jest o wilkołakach. Wiecej o nim dowiecie się kiedy przeczytacie wsztstkie zakladki, a zwłaszcza Co i jak?

World Of Wolf uwarzam za otwarte!