Od Leny do Kathariny
Byłam pełna podziwu dla Kath, adoptowała dziecko i je wychowuje. Nie wiem czy mnie było by stać na coś takiego. A jej poświęcenie, i to, że opiekuje się małą jak własna córką i to bezinteresownie.
- Jejku - mruknęłam tylko - naprawdę jesteś niesamowita. Jeszcze nigdy nie spotkałam osoby w twoim wieku, która opiekowała by się dzieckiem. Ale małe też jest niesamowita.
Poszłam do dziewczynki i zagadałam do niej.
- Co za piękny rysunek. Czy to pies?
- Nie - zaprzeczyła mała śmiejąc się - To wilk - powiedziała poprawiając mnie.
- Widziałaś kiedyś wilka?
- Tak.
- A gdzie - zapytałyśmy obie z Kath pełne ciekawości.
- Chodził smutny po lesie tam gdzie mieszkałyśmy, a kiedy mnie zobaczył ucieszył się i pobiegł do lasu. Nigdy więcej go nie widziałam.
Byłam zaskoczona odpowiedzią dziewczynki, ale Kath chyba jeszcze bardziej. Chyba nie spodziewała się takiej wiadomości.
<Katharina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz